Szablon pobrany z

niedziela, 28 grudnia 2014

Rozdział 7.






Oczami Justina.


Czułem się rozbity. Nie usłyszałem do końca tego co mówiła, ale 2 słowa dały mi do myślenia.
Nie chciałem, aby mnie ujrzała dlatego schowałem się za ścianą.
Po chwili widziałem uradowaną Sel, która zbiegła po schodach kierując się w stronę wyjścia.
Nie czekając ani chwili dłużej załozyłem kaptur na głowę i poszedłem za nią.
Widziałem jak się zmieszała widząc mój samochód pod domem. Odwróciła się jeszcze raz w stronę domu i poszła w stronę parku.



Czułem się źle śledząc ją, ale chciałem mieć pewnośc że mnie nie zdradza. Jesli była pewna, że ja to robię dlaczego ona nie mogłaby tego samego. Szłem wolnym krokiem, ale nie tak wolnym, aby przypadkiem jej nie zgubić.



Po kilku minutach zatrzymała się przed blokiem. Nie najnowszym można powiezieć, że trochę starym. Mógł mieć z 20 lat, może trochę więcej. Nie czekając ani chwili dłużej poszedłem za nią. Na 3 piętrze się zatrzymała i zadzwoniła dzwonkiem. Po minucie wyszedł facet około 25 lat. Był bokserem od razu można było to stwierdzić.



Nie miałem żadnych wątpliwości co do tego że mnie zdradza. Pocałowali się w usta, a potem weszli do środka.
Z moich oczu leciały łzy. Nie chciałem ich zatrzymywać. Może nie kochałem jej jak powinienem skoro znalazła sobie kogoś innego. Nie potrafiłem zakochac się w niej tak na prawdę, ale w jakimś stopniu zależało mi na niej. Świadomośc że teraz mogli by to robić, trochę mną wstrząsneła.


Otarłem spływające łzy i za dzwoniłem dzwonkiem. Po 2 minutach otwarł mi. Kiedy na niego spojrzałem czułem obrzydzenie nie czekając ani chwili dłużej uderzyłem go prosto w twarz.

W tej chwili czułem złość. Wtedy ujrzałem ją. Dziewczynę z, którą chciałem spędzić całe życie.
 Z moich oczu poleciały łzy nie czekając dłużej wybiegłem z bloku i pobiegłem nad rzekę.



Cały dzień przesiedziałem nad rzeką i myślałem. Nie potrafiłem zrozumieć dlaczego mnie zdradza. Skoro była ze mną nieszczęśliwa nie lepiej było by mi powiedzieć, że chciałaby rozwodu. Zgodziłbym się bo jej szczęście jest ważniejsze od mojego.



Po moich rozmyśleniach poszedłem do domu. Po drodzę zadzwoniłem do Ryana i zapytałem czy nie mógłbym u niego zamieszkać przez kilka dni.


Będąc koło domu zauważyłem zaświecone światło. Niechciałem jej teraz tam widzieć. Jak najciszej wszedłem do naszej poprawka byłej sypialni. Wziołem z szafy torbę i zacząłem się pakować, gdy usłyszałem jej głos. Na chwilę przestałem.

- Przepraszam. - Powiedziała i usłyszałem jak zaczęłą bliżej podchodzić.

- Nie przybliżaj się - Powiedziałem, wziołem oddech i zacząłem dalej się pakować.

- Nie chciałam, abyś w ten sposób się dowiedział. To nie miało dla mnie żadnego znaczenia.



Oczami Seleny.



- Nie chciałam, abyś w ten sposób się dowiedział. To nie miało dla mnie żadnego znaczenia. - Położyłam na jego ramieniu rękę, ale szybko ją zrzucił.
Wtedy zobaczyłam jego niegdyś niesamowite brązowe tęczówki, a teraz były one smutne i całe od łez.
Pierwszy raz poczułam prawdziwe wyrzuty sumienia. Kiedy go zobaczyłam w tedy w drzwiach.
Nie potrafiłam się wytłumaczyć, nic powiedziec to był dla mnie wielki szok.
Że się dowiedział i go zobaczyłam.


John się wściekł że byłam nie uważna i mnie uderzył. Potem wyszłam i poszłam za Justinem. Nie wiedziałam jak się tłumaczyć i go zostawiłam, abyśmy sobie wszystko przemyśleli.
Potem wpadł mi do głowy, abym zaczęłą udawać ciąże. Mogę przyznac, że chore pomysły zjawiają się wtedy, kiedy jesteśmy sami.



Bez słowa ruszył w stronę drzwi. Nie mogłam tak pozwolić mu wyjść. Wtedy postanowiłam zrealizować pomysł, który wymysliłam wcześniej. I to byłby najgorszy sposób zatrzymania go. Miałam nadzieję tylko że w to uwierzy i się niczego nie do myśli.



- Jestem w ciąży - Gdy to powiedziałam zatrzymał się w bez ruchu. Patrzyłam się na niego i modliłam się aby w to uwierzył. Wtedy usyszałam jego śmiech.

- Tak i na pewno jest moje - Odwrócił się w moją stronę i patrzył na mnie tak jakby chciał przejrzec mnie na wylot. Nie pewnie kiwnełam głową, ale musiałam przybrać pewność siebie.

- Wiem że możesz mi teraz nie wierzyć, ale może opowiem od początku - Cicho westchnęłam.

Poznałam Johna... - kiedy powiedziałam jego imię skrzywił się lekko.

-...kilka miesięcy temu. W klubie do, którego chodzę z Taylor co weekend. Wtedy wypiłam za dużo. Tańczyliśmy całą noc, a potem stało się. Nic z tego wieczoru nie pamiętam. Tylko rano, kiedy się obudziłam leżałam koło niego. - Postanowiłam nie co zmienić grę, chciałam, aby odpokutował za to, że mnie uderzył.

-Potem zaczął mnie szantażować - Wtedy Jus podniósł wzrok i spojrzał na mnie. Nienawidziłam się, że to zrobię, ale nie chciałam go stracić. Tak Selena Bieber ma uczucia.

-Chciał więcej i więcej... - Westchnęłam i odważyłam się spojrzeć na niego.



Oczami Justina.



Kiedy usłyszałem że zaczął ją szantażować. Coś we mnie pękło. Jakby cała ta pustka złość wemnie nagle znikła. Widziałem jej łzy spływające po policzkach. Najchętniej podszedłbym do niej i ucisnął i nigdy jej nie wypuścił, a druga część mówiła mi że to nie prawda.
Moje myśli toczyły we mnie walkę. Jeszcze raz spojrzałem na nią chciałem coś powiedzieć, ale najpierw musiałem to sobie poukładać.
-Muszę to sobie przemyśleć na kilka dni pójdę do Ryana. Jakby coś się działo to znasz mój numer telefonu - I jak najszybciej wybiegłem z mieszkania. Nie chciałem patrzeć dłużej na jej łzy i aby mnie zatrzymała. Ale najpierw musiałem to wszystko wyjaśnić.



Zaparkowałem przed blokiem i wyszedłem trzaskając drzwiami nawet ich nie zamknąłem. Miałem nadzieję, że on tam jeszcze będzie. Na samą myśl, że będę stał z nim twarzą w twarz robiło mi się nie dobrze. Bez pukania wszedłem do pomieszczenia. Na moją szczęście siedział tam i kączył swoje whisky. Jeszcze mnie nie zauważył.
Cała wściekłość była we mnie, kiedy widziałem jak spokojnie sobie pił.


Podszedłem do komody i wszystko co tam było wyrzuciłem, a rzeczy, które stały rostrzaskały się na małe kawałeczki. Wtedy podniósł swój wzrok.

- Co do cho... - Kiedy chciał skączyć podszedłem do niego podniosłem go, aby wstał i z całej siły uderzyłem go w brzuch. Pod siłą uderzenia zgniął się na pół. Kilka razy go uderzyłem. Nie potrafiłem się opanować. Kiedy nie potrafił wziąść tchu podniosłem go, aby usiadł i powiedziałem...

-Nie waż się już nigdy więcej spotkać z Seleną, a tym bardziej ją szantażować. Bo skączy się to da ciebie źle. - W odpowiedzi usłyszałem jego śmiech. Uderzyłem go w twarz tak mocno, że odwrócił głowę w drugą stronę i pod nosem przeklnął.

-Boże jaki ty jestes naiwny - Powiedział sarkastycznie i się pod nosem zaśmiał. Próbowałem oddychac normalnie, ale nie potrafiłem. Z moich oczu można było dostrzec ogień. Po kilku minutach i jego uwagach się uspokoiłem.

-Powiec mi czy Sel jest taka ostra w łóżku zawsze? - Kiedy to usłyszałem podbiegłem do niego i biłem tyle razy, aż nie stracił przytomności.

-Nigdy więcej tego nie mów - Splunołem na niego i wyszedłem trzaskając drzwiami. Pojechałem do Ryana.



Oczami Johna.



Nie wiem ile leżałem nie przytomny, ale laluś Sel ma siłę muszę przyznać. Nie wiem o co mu chodziło sama Sel nie chciała odemnie odejść. Wcale jej siłą nie trzymam.
Mam w końcu Julie, która zrobi dla mnie wszystko. Przez chwilę przeraziła mnie myśl, gdyby dowiedziała się o zdradach wtedy nie miałbym jak jej zatrzymać. Wypędziłem z głowy tę myśl i wróciłem do rzeczywistości.


Miałem na twarzy ogromnego siniaka. Pierwszy raz mi się to zdarzyło i ostatni pomyślałem. Jeszcze mnie popamięta. Tak samo jak Selena. Pewnie opowiedziała kłamstwa. Czego można się spodziewać po brunetkach.
Zaśmiałem się i wyszedłem z budynku. Od razu poczułem zimne powietrze. Skierowałem się do samochodu kierując się w stronę domu.

Wyłączając silnik w samochodzie zadzwonił mój telefon.

-Halo - Powiedziałem szorstkim głosem i popatrzyłem na siebie w lusterko.

-Co - Krzyknąłem, że mogło mnie usłyszeć na całym osiedlu - Wyszedłem na zimne powietrze to zapowiada się wspaniały tydzień pomyślałem i uderzyłem w opony po czym poszedłem do kochanej żony czujecie ten sarkazm.